piątek, 3 stycznia 2014

2014, czyli jak leci

      Rok 2014 rozpoczęty. Co parę chwil (z punktu widzenia istnienia wszechświata), ktoś się pyta jak tam w nowym roku. Odpowiadam, że bez zmian, a u ciebie? Odpowiedź jest podobna. Nie ma deklaracji, obietnic i innych takich. Po chwili dodaję, że tak naprawdę nic się nie stało.

   Fachowcy (bo nie historycy) zaprzeczają, że zwyczaj obchodzenia Sylwestra nie wziął się z mitu. Mit o tym, że papież Sylwester I, który pokonał smoka Lewiatana w IV w n.e., i go uwięził w Lateranie (odpowiednik dzisiejszego Watykanu). I ten smoczek miał w 1000 roku (za proroctwem Sybilli) rozpirzyć wszystko w drobny mak. Nie bez powodu pod koniec X wieku kolejny papież przyjął imię Sylwester (coś na kształt jeden dał radę to drugi też da). Zbieżność proroctwa Sybilli z wizją Apkalipsy Św. Jana była oczywista, a potem już tylko ognie piekielne dla każdego ;] Można się śmiać i nabijać z naiwności, ale przypomnę jak niektórzy robili pod siebie przy bombie milenijnej, że będą spadać samoloty, jeże zjedzą kable i nie będzie prądu, telewizji, radia i internetu (w Polsce jeszcze nie tak powszechny jak chcą wmawiać trolle). Sam zwyczaj obchodzenia Sylwestra (w rocznicę śmierci papieża Sylwestra I) jest stosunkowo nowym zwyczajem (i w tym względzie fachowcy mają rację).

   Ale wracając do rozmowy. Zatem ówcześni, albo jak mawiają Amerykanie - "antyczni", ludzie cieszyli się z tego, że nie nic nie stało. W sumie idealnie wpasowuje się w to naszą współczesną polską kulturę (nie wspominając o sporcie). Przecież nic się nie stało ;]

Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...