tag:blogger.com,1999:blog-13132389247177753232024-03-14T06:43:27.200+01:00bagiennybagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comBlogger273125tag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-19682970863313634322023-10-09T07:24:00.001+02:002023-10-09T07:24:02.313+02:00ZdrajcaTen moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoich i swojej rodziny naraził 38 milionów rodaków; zdrajca, ktory współpracował z narodem, który sprzedał nas w Jałcie ZSRR... zostaje odznaczony. To ten moment... i wiesz, że mieszkasz w Polsce.bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-4928452105627442462022-12-20T12:20:00.000+01:002022-12-20T12:20:02.030+01:00Wyszukiwarki<p>Wyszukiwarki są coraz bardziej bezużyteczne. Nawet pomijając kwestię, że ignorują operatory logiczne (5% użytkowników to nadal kupa kasy), to wyniki są gorsze od wyszukiwarek sklepowych, a głównie takie wyniki serwują.</p><p>Odkąd Google wprowadził "spersonalizowane" wyniki, przeniosłem się na Binga, nie było ekscytująco, ale wyniki były lepsze. Później próbowałem szeregu innych, aż trafiłem na Duckduckgo. Nie tylko obsługiwane były operatory, ale wyniki w prosty sposób można było zawęzić do regionu czy języka. Ale stało się, DDG poszło w "nie śledzimy użytkownika" i olało podstawową funkcję jaką miało spełniać.</p><p>Lata temu zaczął pojawiać się w filmach mały wątek płatnych wyszukiwarek. I tak myślę, że może to byłoby rozwiązanie, ale znając rynek - właściciele wyszukiwarek będą nam wystawiać paragon za dotychczasową usługę.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-9989395585085083812022-12-09T14:28:00.003+01:002022-12-09T14:28:43.114+01:00Technika<p>Przyznam, że już od dłuższego czasu wnerwia mnie tak zwany postęp technologiczny. Może i w dużych sporo się zmienia, ale w małym sofcie raczej niewiele. Ale co tydzień musi być aktualizacja i wkurzać "nowym i lepszym" rozwiązaniem.</p><p>Od jakiś dwóch tygodni, zabierałem się mentalnie za naprawę swojego blogaska. Wkurzało mnie, bo combo przeglądarka "wiem lepiej" i "wordpress" zafundowały mi ekscytujące zmiany. Dzisiaj nabrałem ochoty. Kilka odwołań w bazie danych i zaczęło działać. Cud. Gdyby było robione wszystko porządnie nic by się nie zepsuło.</p><p>Plus tego wszystkiego, że zarobię na tym parę groszy. Zgłoszeń problemu w sieci bez liku, a rozwiązanie żadnego nie znalazłem.</p><p>I cóż, samodzielne grzebanie znów zajmuje mniej czasu niż szukanie gotowanie rozwiązania. Grzebało nas dwóch, bo nagle się spsuło. A to z tego powodu, że wiodące wyszukiwarki mają w dupie użytkowników korzystających z operatorów logicznych (wg wiki jest nas raptem 5% użytkowników internetów).</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-60877309715844149472021-11-22T15:45:00.002+01:002021-11-22T15:45:49.744+01:00Black week<p>Czarny tydzień po naszemu. Pomijając chyba większość część Azji, czarny tydzień, raczej nie kojarzy się dobrze. Ale marketing chce niby przebić sam siebie. A w Polsce wygląda to komicznie.</p><p>Oprócz mojego pierdololo co jakiś czas w tym temacie, czarne piątki, piotrusie i inne, to w tym roku jest trochę inaczej. Do gry na polskim podwórku wkroczył amazon.</p><p>Wiecie, to tego złego firma co poleciał w kosmos, a 3/4 narzekających na niego Polaków kupiła kindle'a, lub pałowała się, że kupuje na amazonie, przez szwagra w Niemczech, żeby wspomóc w budowaniu imperium zła.</p><p>I właśnie tam, w tym imperium zła, można trafić na faktyczne promocje, a nie podbijane kilka tygodni wcześniej (a w tym roku tak nieudolnie, że sklepy firmowe ze swoimi cenami były prawie jak darmo).</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-78359168497964050902021-10-19T10:50:00.004+02:002021-10-19T10:50:43.781+02:00Remonty<p>Wiadomo jak robi to Polak, to remont będzie po kosztach i zamiast tydzień, będzie trwał rok.</p><p>Niestety, nie żartuję. Jakby ktoś chciał coś powiedzieć, że nie można zabronić remontów to informuję, że można i należy. Tyle, że członkowie wspólnot mieszkaniowych dostają w łapę parę stówek czy to sprzedawcy nieruchomości, czy to od firmy remontowej i mają to w poważaniu. Można latać z petycyjką po mieszkaniach, by się podpisali w ramach skargi. Do administracji? Do miasta? Powodzenia.</p><p>Zawsze w takich sytuacjach ktoś wyskakuje, z tekstem "jak w PRLu". Otóż nie. W PRL obywatel mógł całkiem sporo zdziałać. Teraz trzeba mieć kogoś w tiwi, żeby zainteresować się jakimś problemem i może, po paru latach uda się coś zdziałać.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-60548789679628384442021-10-12T11:22:00.002+02:002021-10-12T11:22:31.764+02:00Dzień, jak co dzień.<p>Z jakiegoś powodu ludzie często mylą mnie z innymi, ale nie ze względu podobieństw, tylko unikalnych umiejętności. Dla mnie to kupa śmiechu. Ale dla innych bywa istotną wpadką.</p><p>Umieć umiem sporo, ale grać na wiolonczeli tak nie bardzo :D Ale co komu przeszkadza, by mi złożyć gratki za świetną płytę hehe</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-24109779345293563912021-07-06T18:29:00.000+02:002021-07-06T18:29:00.490+02:00Śmieci<p>Nie jestem eko. Kiedyś byłem. Teraz mam to w dupie.</p><p>Segregowanie śmieci uprawiałem zanim stało się to modne... i przymusowe. Ale czy jest sens? Przetargi na recycling wygrywają firmy bez zaplecza, a że są tanie? No cóż, parę razy do roku płoną sortowanie śmieci. Ale jakoś nikt nie wiąże tych faktów.</p><p>Od jakiegoś czasu, nie ma też dostępnych informacji, ile polskie filmy kupują... śmieci. Posegregowanych oczywiście. Żeby dostać dofinansowanie z UE trzeba odzyskać jakiś procent surowca z recyclingu. Ten, który wygra przetarg niekoniecznie ma środki i ludzi do tego, by sortować, więc taniej jest kupić.</p><p>Ceny za odbiór śmieci rosną. W ciągu kilku lat profesjonalne sortowanie śmieci jeśli nie padły, to ledwo wiążą koniec z końcem. W końcu przetargi wygrywają najtańsi.</p><p>Z przetargami to ciekawa bajka. Od dekad taka sama. Cena może być kluczowa, ale nie jest determinująca. Ale cóż, panie i panowie przeprowadzający przetargi znają się na arkuszu kalkulacyjnym, a nie na gałęzi przemysłu jaką jest przetwórstwo śmieci i nie wiedzą jak ogłosić przetarg, by Tania spierdalała a wygrała ta Lepsza.</p><p>Ale, ale, ale... importuje się też, śmieci, które trudno przetworzyć. Nasi dzielni polscy biznesmeni też to kupują i składują u nas. Co? Znowu jakieś składowisko stanęło w ogniu?</p><p>Szok i niedowierzanie.</p><p>A mnie grozi kara za to, że jakiś frendzel będzie miał w dupie kolory kubłów na śmieci.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-84411544713411335092021-07-05T08:51:00.004+02:002021-07-05T08:54:28.369+02:00Wiedzieliśmy co się dzieje, ale nic nie zrobiliśmy<p>Mówiąc to, wrzucił śmieci do pieca. Potem pojechał na stację benzynową zatankować diesla. Do lasu daleka droga, a pralki przecież nie spali.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-67257712294336780262021-06-21T15:22:00.002+02:002021-06-21T15:23:49.197+02:00Lato<p>Dzisiaj jest początek lata. Przynajmniej tak stoi w kalendarzu. W internetach nie sprawdzałem.</p><p>Jedyna pozytywna rzecz, jaka mi się kojarzy z latem, to brak szkoły. Niestety, nie przez całe lato, miesiąc lata, tego najfajniejszego okresu kiedy nie lało (czerwiec, lipiec), dusiło i grzmiało (sierpień), było przyjemnie (wrzesień) i… szkoła w tle. Upalne lato, gdy temperatury oscylowały 27°C, choć zdarzało się goręcej.</p><p>Od kilkunastu lat, lato zaczyna się w lutym zaraz po krótkiej jesieni. Przypieka już w marcu, upały rozpoczynają się w kwietniu i trwają do października.</p><p>Ubiegły rok był inny. Wprowadzone ograniczenia podróżowania, poważne ograniczenie turystyki, że na chwilę zapanowała normalność w pogodzie. Dziwne, że mało kto to spostrzegł. </p><p>W 2019 roku w mojej okolicy deszczyk, bo nie deszcz, o burzy nie wspomnę, padał raz na parę miesięcy. W 2020 roku, od marca do maja, lało, lało, lało i było przyjemnie. HA! Użyłem nawet kilka razy parasola.</p><p>Aktualnie za oknem mam 34°C. Ostatni raz padało osiem dni temu.</p><div><br /></div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-44273069571199416142021-06-03T17:40:00.001+02:002021-06-03T17:40:05.101+02:00PffPo opublikowaniu poprzedniego gniotka, zrobiłem coś co można uznać w dzisiejszym świecie za sport ekstremalny. Pomyślałem. Pomyślałem, o tym o czym myślę od kilku lat. Pomyślałem o tym, co robię, by myśleć, ale inaczej.<div><br><div>Pomyślałem o optymizmie.
</div><div><br></div><div>Uprawiam go. Jest marny jak kwiatek w doniczce. Niby ma trochę światła, trochę wody. W zasadzie łodyga jest zielona. Czasem pojawi się jakiś listek, który cieszy zielenią. Ale kiedy wyrośnie, zbrązowieje i dołączy do martwych towarzyszy na parapecie.
</div><div><br></div></div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-25744889334290863302021-06-03T15:01:00.000+02:002021-06-03T15:01:16.039+02:00 Przed chwilą przeczytałem bzdurny tekst<p>Zaczynają wypływać historie nastolatków, których natura skromnie obdarzyła intelektem. Olali zakazy i poszli się szlajać. Zarazili się. Wrócili na kwadrat ze starymi. Brzdęk! Starzyli umarli z powodu koronowirusa. Ot taka, maszyna losująca, gdzie mimo restrykcji (nie nazywajcie kwarantanną nakazu noszenia maseczek czy zamknięcie pierdolników gastronomicznych) dawała większe szanse na złapanie wirusa niż wygranie pieniędzy w czymkolwiek.</p><p>Teraz. To społeczeństwo ponosi odpowiedzialność, i że dzieci nie są przygotowane na taką tragedię.</p><p>Ale ani słówka o odpowiedzialności nastolatków (btw. czy ktoś zauważył, że jak jest tragedia to już nie są podrostki czy nastolatki tylko dzieci?), o tej edukacji, którą wszyscy gloryfikują, że dziecko od najmłodszych lat ma mieć równe szanse, ma być szanowane i warunki do kreatywnego rozwoju. Nikt nie zająknął się. No dobra, są grupy, które czują się odpowiedzialne i chcą umierać za ojczyznę. A przecież nie trzeba umierać, można żyć, można uczyć odpowiedzialności, krytycznego myślenia i troski o siebie i swoich bliskich.</p><p>Jeżeli ktokolwiek świadomie olał wszelkie zasady bezpieczeństwa zaraził się, a potem obdarował kogoś innego, to jest winny, jego choroby czy śmierci. Nie? To może inaczej. Alkoholik wsiada za kółko. Tysiącu się uda, ale tysiąc pierwszy kogoś okaleczy lub zabije. Wtedy nikt nie ma wątpliwości, że wina nie leży po stronie społeczeństwa.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-74433907543199396742021-05-16T19:27:00.000+02:002021-05-16T19:27:00.301+02:00Im więcej, tym mniej<p>Nie jest to żadne odkrycie. Pod koniec lat 90tych przeprowadzono badania, z których wynikało, że ludzie ograniczają się do pięciu witryn, które odwiedzają.</p><p>Internet stał się dostępem do usług i nijakiej rozrywki. Znalezienie czegokolwiek co jest interesujące, a nie wpisuje się w ogólne trendy, jest nierealne do znalezienia. Wszędzie magiczne SEO (choć już nie ma większego znaczenia), które służy do zarabiania a nie udostępniania. Pomimo wkładanych wysiłków szukania interesujących treści wynik nawet nie był mierny. O znalezieniu kompanii świrów o podobnych zainteresowaniach nie wspomnę.</p><p>Kilka lat temu pomacałem sobie tik toka i ku mojemu zażenowaniu stwierdziłem, że platforma z prężącymi się nastolatkami nie jest dla mnie. Niby coś tam przemykało, ale przewalanie tysięcy gównianych rzeczy było pod moje siły.</p><p>I nagle jakiś czas temu, świat oburzył się na tik toka. Wiadomo, bo Chiny. Tyle, że jeśli to krytykują Amerykanie, a potem przyklaskują temu polscy celebryci stwierdziłem, że wolę sam sprawdzić.</p><p>Szczerze? Zdziwiłem się. Algorytm dopasowujący treści jest rewelacyjny. W bardzo krótkim czasie znalazłem kilkanastu, a później kilkadziesięciu tiktokerów, których krótkie treści były interesujące. A oni zaczęli używać tiktoka, bo przez wiele lat nie mogli wybić się przy chujowych algorytmach m.in. youtube'a. Na chińskiej platformie sukcesywnie zwiększają zasięgi, a ja znajduję blogerów, youtuberów, niszowych twórców, którzy mają coś ciekawego do zaprezentowania.</p><p>W ciągu roku, dzięki tik tokowi, znalazłem kilkanaście fajnych kanałów na youtubie. Coś co było dla mnie niewidoczne, bo gugiel niby wiedział co mnie bardziej interesuje. Parę potężnych blogów.</p><p>Dodatkowo, jeżeli trafi się gówno i odpowiednio je oznaczę, nie widzę tego więcej.</p><p>Nie widzę polityki, zjebów (w tym płaskomózgowców, covidiotów etc.). I nie jest to tak, że jestem w bańce, wystarczę, że ruszę tag to zobaczę coś spoza tego co mnie interesuje. Dodatkowo co jakiś czas, dostaję do feedu coś innego, nowego. Nie muszę też przebijać się przez języki, których nie rozumiem. I nic nie musiałem ustawiać, czy korzystać z zewnętrznych narzędzi.</p><p>Paradoksalnie, nie siedzę na tik toku dużo. Dzięki platformie poszerzyłem moje wizyty z pięciu do kilkudziesięciu witryn.</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-18315684655051329912021-05-01T15:31:00.001+02:002021-05-01T15:31:02.310+02:00Pierwszy majaZastanawiającym faktem jest, że święto pracy obchodzi jao dzień wolny od pracy.<div>Logika podpowiada, że powinno ten dzień świętować pracą. Nawet nadgodzinami ;]</div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-85994978911238555922021-04-23T18:27:00.006+02:002021-04-23T18:30:28.942+02:00Światowy Dzień Książki <p>Niedawno został opublikowany raport na temat poziomu czytelnictwa. Odnotowany niewielki wzrost względem poprzedniego roku.</p><p>Ciekawie brzmi pytanie jakie zadano badanym:</p><p></p><blockquote><i>Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, tzn. od listopada 2019 do listopada 2020 roku czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?</i></blockquote><p></p><p>A to oznacza, że mam za zeszły rok zajebiste statystyki. Przeglądałem setki książek. Mam abonament i nie ograniczam się. Srsly, tytułów, które mnie zainteresowały, było wiele. Nie zatrzymywałem się tylko na opisie. Z reguły czytam parę rozdziałów zanim porzucę, jak mi się wydawało, interesujący tytuł.</p><p>W końcu nie chodzi w tym pytaniu tylko o to czy przeczytałeś.</p><p>Jak można interpretować te badania? 42% dotknęło książki. 58% badanych otwarcie powiedziało nie. Mieli odwagę przed sobą przyznać się. </p><p>Trzeba jeszcze dodać, że ludzie uważają słuchanie audiobooków za czytanie. Ot, taka ciekawostka. </p><p><a href="https://bn.org.pl/w-bibliotece/4243-42%25---nieduzy-wzrost-poziomu-czytelnictwa-w-polsce.html">42% – nieduży wzrost poziomu czytelnictwa w Polsce - W Bibliotece - Biblioteka Narodowa (bn.org.pl)</a></p><p>Raport PDF <a href="https://bn.org.pl/download/document/1618923121.pdf">1618923121.pdf (bn.org.pl)</a> </p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-58526972236143526722021-04-22T23:35:00.007+02:002021-04-23T18:34:19.158+02:00Dzień ZiemiMiałem dzisiaj z okazji Dnia Ziemi pojeździć sobie po tych ekosreko akcjach itd. Ale przypomniałem sobie parę wydarzeń ze swoich doświadczeń i zmieniłem zdanie. Napiszę kolejne pierdololo.<div><br /></div><div>Wszędzie tylko chrzani się o ekologii, o szanowaniu i ratowaniu środowiska. Ale zmian klimatu nie zatrzyma się sadząc więcej drzew, zrzucając mniej ścieków czy segregując śmieci.</div><div><br /></div><div>Nie chce mi się o tym pitolić po raz n-ty. Zresztą są specjaliści po kierunkach humanistycznych, którzy wiedzą o ekologii więcej od specjalistów w tym kierunku wykształceni i piszą i mówią wszędzie, gdzie tylko się da jakie to jest super i w ten sposób uratuje się planetę, a przy okazji i nas.</div><div><br /></div><div>Tylko jedno małe “ale”. Jednostka, homo sapiąca, z reguły nie szanuje siebie, nie dba, tkwi w stagnacji, czyta poradniki albo horoskopy. W sumie jedyne co zmienia w swoim życiu to telefon, kiedy mu się umowa kończy lub telewizor HD nie jest HD i musi być full HD, a za moment 4K. Zwleka, żeby pójść do lekarza. Przechoruje, a może zarazi kogoś, a może jak samo przyszło to samo pójdzie.</div><div><br /></div><div>Nawet nie trzeba przekonywać jednostki, że trzeba coś ze sobą zrobić. Przecież wie, albo udaje, że nie wie. Zresztą, lepiej to przełożyć na odpowiedniejszą chwilę, a może ktoś coś wymyśli, że tylko weźmie się pigułkę i problem się rozwiąże.</div><div><br /></div><div>A teraz fikołek. Homo sapiens myślący o innych, szanujących innych, działający na rzecz innych. Na rzecz ludzi, środowiska i planety.</div><div><br /></div><div>Ktoś to widzi?</div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-91953177923460731732020-09-05T15:51:00.003+02:002020-09-05T15:53:56.686+02:00Powrót do szkoły<p><span face=""><span style="font-variant-ligatures: none;">Czas spędzony w szkole uważam za zmarnowany. Ani niczego nie wyniosłem, mało komu przychodziło do głowy, by coś kraść, ani nie nauczyłem się niczego przydatnego. Czytania zostałem nauczony w domu, liczenia nauczyłem się sam, a pedagodzy wkładali wiele wysiłku, by mi udowodnić, że nie umiem tego. Co do reszty, no cóż, nie wiem jaki był sens wkuwania całej księgi "Pana Tadeusza" (tak, księgi nie tylko inwokacji) czy informacji wydobycia, przetwórstwa 49. województw. </span></span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">Nauczyciele mieli w pogardzie i dawali to odczuć każdego dnia uczniom, których rodzice nie przynosili prezentów. </span><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">O patologiach jakie miały miejsce nie będę wspominał, bo nie były udziałem większości małolatów. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">W podstawówce spędzałem 36 godzin tygodniowo, plus jedną w sobotę w miesiącu. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">Przymusowe siedzenie i słuchanie pierdół w szkole. Bezrozumne wkuwanie głupot i zaśmiecanie głowy idiotyzmami. Bezceremonialne ingerencje w zainteresowania uczniów (nawet modelarzom się obrywało). Dodatkowe godziny prac domowych. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">Kiedy to piszę jest sobota (ok. 16). W zasadzie o tej porze kończyłem prace domowe z czwartku i piątku. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">W niedzielę było wkuwanie na pamięć idiotyzmów na poniedziałek i wtorek. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">Do tego trzeba było dorzucić przymusowe obecności oraz recytacje na akademiach i apelach, na które też trzeba było w trybie pilnym wkuwać głupoty.</span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">Nie zapominajmy jeszcze o dress code. Fartuszek, psi obowiązek noszenia tarczy i galowe ubranie na specjalne okazje. </span></p><p><span face="" style="font-variant-ligatures: none;">A mi kurwa znajomi mówią, że chcą wrócić do szkoły. Chyba, żeby się zemścić. </span></p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-33301041971197135032020-08-13T15:11:00.003+02:002020-08-13T15:11:34.686+02:00Hejt MikroMiękki<p>W Microsofcie ruszyła przedsprzedaż interesującego i w zasadzie jedynego ciekawego urządzenia tzw. składanego urządzenia przenośnego. Reakcja, czy też relacja stron pseudotechnologicznych w Polsce mnie rozwaliła. Swoją niekompetencją.</p><p>Microsoft to chłopiec do bicia. Ludzie, którzy nie rozumieją hejtu, w czasach kiedy on miał rację bytu, dzisiaj jak głupki powtarzają, że Microsoft jest zły, brzydki i w ogóle do dupy.</p><p>Standardowy hejter Microsoftu to... werble... użytkownik ekosystemu Apple. Tak. Fani firmy, która względem świata jest średnio kilka lat do tyłu, która od ponad 30. lat niczego samodzielnie nie wymyśliła, krytykują firmę, która zrewolucjonizowała świat i oraz świat technologii. A co zrobił Apple? No cóż, napisali system działający na kilku konfiguracjach sprzętowych. Faktycznie nie lada osiągnięcie. Sprzedali jako nowość, coś co np. miałem już od kilku lat czyli odtwarzacz mp3, smartfon czy tablet. Nie wspominając o tak rozwiniętej technologii jak łączenie się do ukrytej sieci, do której nie miały dostępu urządzenia mobilne Apple przez parę lat - tego jest więcej, ale to mnie śmieszy najbardziej.</p><p>Niestandardowy hejter to fan Linuxa, który w przeciwieństwie do poprzednika, wie co krytykuje. Przynajmniej ci, których znam. I spoko. I to tak bardzo, spoko, że nawet Microsoft ich słucha, co widać w działaniach tej firmy.</p><p>Hejtem padł system operacyjny na telefon, który był w zasadzie jedynym używalnym i kompleksowym czyli Windows 8.1. Większość ludzi nawet nie miała okazji tego sprawdzić co to było. Wyobraźcie sobie, że macie klawiaturę, mysz (używam trackballa, taki offowy jestem) i monitor. Proste. A teraz wyobraźcie sobie, że nie macie komputera tylko telefon, wstawiacie do ładowania czy stacji dokującej i pracujecie jak na komputerze. Tym właśnie był system Windows 8 na telefonach Microsoft. </p><p>Wracając do rzeczonego sprzętu, którego nikt fizycznie nie miał w rękach, a wszyscy wiedzą, że jest słaby, a każdy nowy produkt od Apple jest obiecujący i oferujący więcej pomimo tej samej konfiguracji XD </p><p>Btw. korzystałem z Macintoshów, eMac, iMaców i Maców. Pewnie jeszcze było coś tam z e albo i. Nieważne. Tak, jestem stary, bawiłem się też tabletem (graficznym) z piórkiem na smyczy ;]</p>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-82468185484454933122020-07-12T10:06:00.003+02:002020-08-13T15:12:33.277+02:00E-prasaPostanowiłem dzisiaj sprawdzić czy można już swobodnie korzystać z e-prasy. Wg mojej rachuby ostatnio próbowałem swoich sił z eprasą cztery lata temu.<div><br /></div><div>A zatem. Trzeba wiedzieć czego się chce. Bo e-... niby świadczy o dostępności, ale tej dostępności można doświadczyć jedynie w kiosku z prasą. Różne wydawnictwa, różne portale, czasem tylko dedykowane. Jak się już w tym ogarniesz, to czeka kolejna niespodzianka.</div><div><br /></div><div>Jak to przeczytać? To zależy. Czy można kupić przez portal, który udostępnia materiały tylko online czy też i offline. A może w dwójnasób. Nie, to by było za łatwe. W jednym portalu musisz zainstalować aplikację. Masz OS, Windowsa lub Linuxa? A to peszek, bo tylko mobile. Masz iOS lub Androida? Też peszek, bo to tylko na desktopy.</div><div><br /></div><div>Ale jak to? Tylko w aplikacji? Czyli co? Ano nic. Trzeba poszukać portalu, który oferuje możliwość pobierania plików. W zdecydowanej większości przypadków, jeżeli jest dostępny pdf to można już triumfować. Epub w zasadzie to są niszowe sprawy. A jak są? To #jprdl tak cudnie sformatowane, jest co prawda kilka chlubnych wyjątków, ale to aberracja na rynku.</div><div><br /></div><div>Podsumowując. Przez cztery lata absolutnie nic się nie zmieniło. Pojawiły się nowe tytuły, inne zniknęły. Dedykowane aplikacje uważam, za gówniane, z prostego powodu - czytam gdzie chcę, jak chcę i kiedy chcę, a jak chcę wydrukować to drukuję. Tak jak robię to z eksiążkami. Zatem pozostaje tylko pdf. Epub dalej dla dzienników i czasopism jest nieosiągalnym formatem.</div><div><br /></div><div>Swoją drogą z eprasą jest słabo. Ale gorzej jest już tylko z komiksami, których w wersji elektronicznej w zasadzie nie ma. Polski rynek nie istnieje. Anglojęzyczny? No cóż, tylko dedykowane aplikacje lub czytanie online - przy czym komiksy w wersji e- są z reguły w tej samej cenie co wydanie papierowe. A jak komuś coś odwali i pozwoli ściągnąć komiks za 80 dolarów, to oczywiście z adobe drm ;]</div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-60061688200481991432020-07-11T09:48:00.005+02:002020-07-11T09:51:21.311+02:00Parada głupotyOd samego początku, a i wcześniej, pandemii ludzkie zachowania umykały logice. No chyba, że mowa o logice głupoty.<div><br /></div><div>Wpierw. Eee to tylko wirus. Też należałem do tej grupy. Początkowe doniesienia były niepełne, zafałszowane, choćby z tego względu, że idioci pracujący w serwisach newsowych nie mają o tym bladego pojęcia, o dziennikarstwie (zdecydowana większość) również. Musiałem zaprząc swoją wiedzę z zagrożeń biologicznych (tak, tego też się uczyłem) i okazało się, że miałem rację. W mediach pracują idioci.</div><div><br /></div><div>Potem nastąpiła panika. Kiedy normalsi uzupełniali spiżarnie, apteczki... idioci rzucili się wykupować papier toaletowy. Wirus powoduje śmierć, nie sraczkę. Od razu powstały memy. </div><div><br /></div><div>Po kolejnych doniesieniach i sporej śmiertelności, część zaczęła nosić maseczki (nie mówię tutaj o FFP3). Ale nie w celu, by chronić innych tylko siebie. Tak, to było dziwne. Nie ma sensu nosić maseczki zwiększając ryzyko infekcji (to się nie zmieniło, pomimo teorii sieciowych influencerów). Do społecznego dialogu dopuszczono ekspertów. OMG! Naukowcy i lekarze celebrytami.</div><div><br /></div><div>Wydano nakaz noszenia maseczek. No to zaczęło mieć ręce i nogi. Jak wszyscy, to wszyscy.</div><div><br /></div><div>Ale pojawili się maseczkowi ekshibicjoniści z nosami na wierzchu (ich logika - skoro chory kaszle, przez nos się nie zarażę) i pod brodą (z cyklu "nie mogę oddychać").</div><div><br /></div><div>Nastąpiło tzw. luzowanie. Jak to odczytali idioci? Można żyć bez maseczek i po ulicach brykać bez. Ale tym razem idiotom w sukurs przyszli nadawcy tzw. wolnych mediów, którzy powiedzieli, że można bez maseczek. Ale nic takiego nie miało miejsca w oficjalnej komunikacji ministerstwa. Dalej należy zachować dystans społeczny min. 2 m... a chodniki rzadko gdzie są szersze niż 2m, zatem idioci powinni założyć maseczki na swoje ryje. Tak, nos też jest częścią ryja. Nie, przez brodę nie oddycha się.</div><div><br /></div><div>A gdzie nasi dzielni bohaterzy z policji, którzy wrzepiali mandaty po kilkanaście tysięcy? Zajrzą do jednego czy drugiego sklepu? A może zajrzą do autobusu czy wszyscy mają maseczki? Nie? Limit wyrobiony na rowerzystach i nie trzeba wlepiać mandatów? Tak, nie cofniętego tego. Ale z drugiej strony, nie wprowadzono stanu wyjątkowego... to może po prostu policji się nie chce wypisywać mandatów, które i tak są nieważne?</div><div><br /></div><div>Dzisiaj idioci uważają, że to jakieś represje i spisek.</div><div><br /></div><div>Kolejny argument z dupy. Nie znam nikogo kto by zachorował czy umarł. <strike>Ja też nie.</strike></div><div><br /></div><div>No cóż... Na obecną chwilę mam nadzieję, że mój znajomy, którego jakiś skurwiel zaraził wyjdzie o własnych nogach ze szpitala.</div><div><br /></div>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-4980327609539759112020-03-02T12:26:00.000+01:002020-03-02T12:26:05.349+01:00"Rodzina"
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś pisałem, o
starych znajomych, którzy z własnej inicjatywy zerwali kontakt, a
potem są zdziwieni, że człowiek nie wyraża entuzjazmu po x latach
na propozycję spotkania.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Z rodziną jest
podobnie. Tym bardziej, kiedy owa osoba jest zlewa innych. A potem
zdziwienie, że 30 lat później, po tej drugiej stronie jest
brak reakcji, poza suchymi formułkami grzecznościowymi.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
O wszelkie kontakty
trzeba dbać, a nie żyć jakimś mglistym wspominieniem sprzed lat.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Pomijam że, jeżeli
się ktoś się odzywa to czegoś najczęściej chce, i jak nie chce "pożyczyć" pieniędzy to chodzi, albo o nerkę, albo spadek. A nie... zapomniałem, ktoś może szukać jeszcze "spokoju ducha" XD</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Zatem jak? Hołdujemy
rodzinnym wartościom? Czy tylko udajemy, by na zdjęciu ładnie
wyjść?</div>
<style type="text/css">
p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120% }</style>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-33882469701624065412020-02-20T12:56:00.000+01:002020-02-20T12:56:20.328+01:00Suszy mnie
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Póki jest woda w
kranie, ludzie uważają, że nie ma suszy.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jest to moje zdanie,
które napisałem w internecie… w sumie już 20 lat temu.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Dzisiaj usłyszałem,
że grupa ludzi cieszyła się, że „ochroniła” 200 drzew przed
wycinką. Ochroniła drzewa, ale przyłożyli się do niszczenia
rzeki.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Od początku. W PRLu
było całkiem sporo głupich ludzi, o których tu i ówdzie się
pisze bądź mówi. Ale o tych mądrych, wcale. Inżynierowie, którzy
budowali i przekształcali Polskę mieli łeb na karku. Już w latach
60-tych wiedziano, że będzie brakować wody w Polsce, nie
przewidziano, że spotka to nas szybciej.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Po ‘89 roku
nastąpiła konsekwentna destrukcja środowiska.
Bez centralnego zarządzania każdy zaczął żyć w myśl „wolnoć,
Tomku, w swoim domku”. Zaprzestano pogłębiania, regulowania
brzegów, wzmiacniać i konstruować wały przeciwpowodziowych i
przyzwalano na wyrzucanie śmieci gdzie bądź. Apotem szok i niedowierzanie, że były powodzenie. </div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
W skutek zaniedbań lewy
brzeg Wisły zarósł i potworzyły się wyspy, o które
pseudo-ekolodzy walczą. Wpierw niedoedukowani od ptaszków, dostali
od miasta milion i zniknęli, ale miasta nie było już stać na
wycinkę. Teraz, kurwa, wzięli się za ochronę chwastów na rzece.
Kolejni bystrzy i wykształceni.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Wspominam tylko o
Warszawie, bo to durny blogasek i nie mam ani ochoty, ani czasu pisać
o pierdylianie celowych złych działań (np. developerzy, którzy
budowali domu w pradolinach rzek czy na łąkach), zwykłej głupocie
i zasranych pseudo-ekologach po humanistycznych szkółkach, którzy wiedzę czerpią
z internetu.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jakiś tam temu
burzyli się o Rospudę. My – EKOLODZY – wiedzieliśmy, że to
tylko strzępienie języka. Nie ma sensu bronić czegoś co zdechnie
za kilkadziesiąt lat, a obwodnica minimalnie się do tego przyczyni.
Czemu? Bo susza w Polsce trwa od kilkunastu lat! Można nawet
zaryzykować, że od ponad 20 lat. Wtedy to po raz pierwszy napisałem
o panującej suszy w Polsce.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Mniej więcej w tym
czasie, z grupą ludzi napisaliśmy program, który przewiduje
temperatury i wielkość oraz rodzaj opadów na terenach polskich.
Chcieliśmy go sprzedać, ale nikt go nie chciał. Zabawne, że nasz
program, w który przestaliśmy ładować dane po pięciu latach,
przewiduje do dzisiaj prognozę pogody z błędem do 3 stopni
Celcjusza.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Co należy teraz
zrobić?</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
1. jeżeli chcemy
zachować nasz drzewostan, należy pobawić się genetyką – o tym
więcej powiedzą botanicy, w szczególności dendrolodzy;</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
2. usuwać chwasty,
które wysuszają glebę;</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
3. dla ochrony gleb
i tego naparstka wody, który w niej został – adaptować
roślinność z klimatu</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
4. znacząco
zmniejszyć parowanie ze zbiorników wodnych;</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
5. budować
podziemne zbiorniki wodne;</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
6. zredukować
pozyskiwanie energii ze spalania i nie tylko dlatego, że C0<sub>2</sub>
jest uwalniane do atmosfery, tylko ze względu na znaczne zużycie
wody (jakby kto nie wiedział, elektrownie to tak naprawdę
współczesny steampunk);</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
7. zacząć
projektować system transportu i dsytrubucji po uprzednim uzdatnieniu
wody morskiej w głąb kraju.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Nie wspomniałem o
rolnictwie/sadownictwo/hodowli, ale przekonacie się o tym już w tym
roku, płącąc krocie za kapustę czy ziemiora xd</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Nie ma czego już
ratować. Należy się dostosować, by przetrwać. Tylko tyle i aż
tyle.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Zen, kurwa, zen...</div>
<style type="text/css">
p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120% }</style>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-5522602328069122442020-02-18T11:44:00.005+01:002020-02-18T11:44:50.033+01:00Fenomen nurtu muzycznego
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jakąś chwilę temu
miała premiera niby-biograficznego filmu Zenek (swoje „niby”
opieram, na recenzjach). Jest to historia o człowieku, który
pracował na scenie disco polo od lat. Podobno znany. Mimo że,
interesuję się muzyką, ów fenomen mnie ominął.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Nie będę robił
sobie beki z disco polo. </div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Fenomen disco polo,
nigdzie nie jest ani opisany, ani wytłumaczony. Tylko ludzie
pozbawieni wyobraźni, a przede wszystkim analizujący fenomen ze
swoich stref komfortu odcięci od tej muzyki, czyli wspomniani wyżej
fachowcy, dorabiają jakąś większą ideologię.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Popularność jest
łatwa do wytłumaczenia. I jak zawsze chodzi o pieniądze.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Wiejskie kapele,
które w latach osiemdziesiątych grały na weselach (i wcześniej)
dostały do swoich łapek elektroniczne instrumenty, o które pomimo
panującego „reżimu” było coraz bardziej. Tajemnicą
poliszynela jest to, że rolników i hodowców stać było na więcej
(niż teraz próbuje się wmawiać) od tzw. miastowych, zatem
instrumenty elektroniczne (konkretnie keyboardy, z gotowymi
podkładami) były bardziej osiągalne. I przede wszystkim większa
motywacja, kupowało się narzędzie, które w krótkim czasie
pozwalało zarobić.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Dobrej jakości
sprzęt nagłośnieniowy był wówczas trudny do nabycia, a nie tylko
cena była zaporowa. A przy zabawach chciało się coś usłyszeć
coś więcej niż przestery z Kasprzaka czy ze szpulowca Unitry.
Zatem kapela. Muzycy, którzy grali na wiejskich imprezach musieli
znać światowe hity, których uczyli się najcześciej ze słuchu.
Barierę językową, jak wcześniej, pokonywało się tym, że
tworzyło się własne teksty do zagranicznych utworów. I trzeba też
wspomnieć, że było wśród słuchaczy ciśnienie na rozumienie
tekstu. Zatem musiało być po polsku.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Oczywiście były
też rodzime kompozycje. Ale co mogło przebić „Tylko ty” Savage
w wersji na akordeon i perkusję? No dobra, biały miś… aaa xd</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
W radiu można było
w miarę na bieżąco słuchać tego co było modne zagranicą („na
zachodzie”).</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
I jak każdy, ludzie
chcieli posłuchać również w domu, tego co grali w przysłowiowej
remizie czy na weselu. Zatem zespoły zasuwające z wioski do wioski,
sprzedawały też swoje kasety.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Po ‘89 się wiele
zmieniło. W radiu wyższa kultura w stylu Edyty Górniak. Mało
muzyki miłej, łatwej i przyjemnej. Skończyło się siedzenie po
nocach i zgrywaniu najnowszych hiciorów. Skoro w radiu nie było,
ustawy o prawach autorskiej jako takiej nie było, a był popyt to
masowo pojawiły się pirackie kasety. Dodatkowo sprzęt CD stał się
łatwiejszy w dostępie. Ale same płyty były cholernie drogie.
Wciskano kit, że to tłoczenie jest takie drogie (serio, serio).
Polskie płyty kosztowały tyle samo co zagraniczne. Pirackie płyty
pojawiły się później.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Nagle pojawiła się
nowa sieć sprzedaży, poza sklepami muzycznymi. W miastach w
punktach, gdzie jeździły zdezelowane autobusy dowożące ludzi do
pracy, przy przystankach, w kioskach oprócz gazet, papierosów bez
banderoli były też kasety i płyty. Nagle okazało się, że płyta
nie musi kosztować 60 złotych, a może kosztować 15 (dla starych
czytelników 600 000 i 15 000). Wytwórnie (te same, co później
wymyśliły posrane sposoby na zabezpieczenia płyt przed zgrywaniem
na komputery), miały to w dupie i drenowały kieszeń fanów muzyki.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Sytuacja na wsiach
po ‘89 nie była za ciekawa, chociaż obrotni rośli w siłę, to
statystyka była nieubłagana. Infacje, kredyty rujnowały po równo
miastowych, jak i rolników/hodowców. Kogo w takich warunkach stać
na wyrzucanie pieniędzy w błoto, byleby kupić jakąś fajną
muzyczkę.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Mniej więcej w tym
czasie pojawił się jeszcze jeden nurt, o którym mało kto
wspomina. Grupy, które rżnęły nie tylko utwory, ale całe płyty
i wydawały je pod własnym szyldem, tyle, że śpiewane po polsku.
Mr. Vein po polsku? Tego na youtubie nie znajdziecie xd</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Podsumowując. Disco
polo oferowało i oferuje rytmiczną, melodyjną muzykę z polskim tekstem za
niewygórowane pieniądze. Po latach 80tych, kiedy pojawiła się
próżnia dostępie do muzyki, a nie każdy miał tę sposobność i
determinację, by szukać czegoś dla siebie, sięgał po to co miał
pod nosem.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Naprawdę wiele nie
potrzeba, by zawojować miliony. Dla mnie proste. </div>
<style type="text/css">
p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120% }</style>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-25329249107433954452020-01-14T11:17:00.001+01:002020-01-14T11:17:24.628+01:00Pomoc fundacjiMój stosunek do wszelkich fundacji, funkcjonujących z datków, jest negatywny. I nie ma co się oszukiwać jest to jeden z modeli biznesowych, którego czasem efektem ubocznym bywa jakaś pomoc. A im dłużej funkcjonuje tym bardziej walczy o swoje istnienie.<br />
<br />
Pomoc tfu pieniądze najłatwiej wyciągnąć od ludzi na dzieci. Najlepiej, żeby nie były jeszcze nastolatkami. No oczywiście, przyszłość narodu i świata. Bez nich nie będzie przyszłości.<br />
<br />
Ale ilu z was zna fundacje, które pomagają dorosłym? Zbierają datki na leczenie, na ich edukację (tak, pomimo krajowego i światowego dobrobytu wciąż trzeba uczyć), na życiowe potknięcia? Albo na ludzi schorowanych czy starych, którzy nie są w stanie już samodzielnie radzić sobie ze światem.<br />
<br />
Zanim skrytykujesz kogoś kto nie daje pieniędzy na bachory, zastanów się. Może ten ktoś daje więcej lub pomaga komuś potrzebującemu… a może sam potrzebuje pomocy niż ty, dający dychę raz do roku.
bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-83684160742714232222020-01-09T09:34:00.001+01:002020-01-09T09:34:07.586+01:00E-receptaWczoraj otrzymałem swoją pierwszą e-receptę. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo nie podoba mi się ten wynalazek.<br />
<br />
Btw. kiedy system gruchnie, jeszcze nie powstał taki system, który by nie walnął akurat w chwili kiedy jestem obsługiwany, taki życiowy betatester ze mnie, i będę w dupie bez leków.<br />
<br />
Są plusy. Pierwszy można rozparcelować receptę, jedno kupię tu, a drugie tam. Mam dostęp do swoich starszych recept i co dla takich skleroźników to powinno być ok. Po „cykliczną” receptę nie trzeba udawać się do przychodni (nie trzeba chodzić do lekarza, to już rozwiązano kilka lat temu).<br />
<br />
Tylko mam pytanie. Niegdysiejsze GIODO zrobiło awanturę o zbieranie informacji z kart miejskich jak się poruszają pasażerowie (wiecie takie ciasteczka z przeglądarki)… a dzisiejsze UODO nie pisknęło nawet na temat tego, że rząd i firmy obsługujące system mają wgląd… do danych wrażliwych.<br />
<br />
Informacyjnie, jeżeli nie ogarniacie tematu, to mogę napisać, że możecie wrzucić na luz. Lekarze i farmaceuci zostali przeszkoleni. Udałem blondynkę, która nic kuma, otrzymałem wszystkie informacje. Lekarz dodatkowo powiedział jak obsłużyć aplikację.<br />
<br />
A tu linki do zapoznania się z tematem, oficjalne i sugeruję tylko z takich korzystać.<br />
<a href="https://www.pacjent.gov.pl/internetowe-konto-pacjenta/erecepta">https://www.pacjent.gov.pl/internetowe-konto-pacjenta/erecepta</a><br />
<a href="https://www.csioz.gov.pl/aktualnosci/szczegoly/od-8-stycznia-czas-e-recepty/">https://www.csioz.gov.pl/aktualnosci/szczegoly/od-8-stycznia-czas-e-recepty/</a><br />
<br />
Aplikacja na androida:<br />
<a href="https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.nask.mobywatel&hl=pl">https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.nask.mobywatel&hl=pl</a><br />
<br />
<br />bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1313238924717775323.post-3477271222340921722020-01-02T09:43:00.000+01:002020-01-02T09:43:02.080+01:00Poziomy normalności
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jak często
spotykacie wariatów? Nie mam na myśli ludzi chorych umysłowo, choć
trudno nie myśleć o tym w innych kategoriach. Chodzi mi o takie
zachowanie, które urąga zdrowemu rozsądkowi.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Mnie dość często
spotyka ta przyjemność. Biegnąca kobieta w średnim wieku z
wyprostowanymi środkowymi palcami. Koleś defekujący we własne
spodnie, by epicko odchody wystrzeliły na ławkę w wiacie
przystanku (hint. odradzam spoczynek na ławeczkach na przystankach w
okolicach dworców). Inna kobieta wrzeszcząca, by ją pobić, bo
inaczej zawoła policję.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Można powiedzieć,
że się zdarza.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Tak średnio raz w
miesiącu jakiś wariat ma jakieś wąty. Częściej ich widzę. Nie
stawiam się poza margines. W końcu jakiś wariat fotografujący
ścianę też wzbudza zainteresowanie i pytania o mój stan umysłu.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Jechałem w
autobusie. Za chwilę miałem wysiąść i stanąłem przy drzwiach.
Tłumu nie było. Po chwili starszy jegomość chciał wyjść.
Powiedziałem, że też wychodzę. Zawsze, do tej chwili, ta
informacja była zrozumiała. Ale nie, on chciał wyjść teraz.
Spytałem się czy ma zamiar wyskoczyć w biegu. I stoję. Nie miałem
zamiaru skakać jak małpa omijając człowieka i jednocześnie
szukając innych punktów zaczepienia, tylko po to, by dać mu wyjść.
Po chwili usłyszałem propozycję nie do odrzucenia. Jak nie nie dam
mu wyjść (z jadącego autobusu) to mnie ugryzie. Nie bardzo się
bałem o siebie, tylko, że pobrudzi mi kurtkę. W końcu
dojechaliśmy do przystanku. Wyszedłem, a jegomość zaczął
ujadać. I nie ukrywam, tu już mnie wnerwił.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Nie był to menel.
Nie był jakiś świr, przynajmniej do czasu kiedy się przyssał do
mnie.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
I tak sobie myślę,
że 500+ nie trafia w ewidentne potrzeby społeczeństwa.</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Btw. przypadki o
których wspomniałem, niestety miały miejsce. „Nie myśl o tym.
Po prostu idź dalej”.</div>
<style type="text/css">p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }</style>bagiennyhttp://www.blogger.com/profile/01440501288911063378noreply@blogger.com