niedziela, 26 maja 2019

Dzień matki


Ze szczególnymi dniami, tudzież świętami, jest dziwnie. Niedaleko patrząc wstecz mieliśmy kolejną rocznicę zakończenia wojny. Po latach cierpienia i bólu nastał pokój. Fetujemy to, wzajemną niechęcią, pokazem wojsk i uzbrojeniem. Jeszcze chwilę temu, świętowanie ustanowienia konstytucji, której formalne znaczenie jest lekceważone przez reprezentantów namaszczonych przez obywateli. Być może ta „pierwsza” była lepsza. Co dalej? Święto pracy, które jest obchodzone… lenistwem. Wielkanoc – de facto świętem obżarstwa, herbu białej kiełbasy i żurku. Boże narodzenie należy do czerwonego krasnala, który z porównaniem z pierwowzorem nie ma wspólnego pochodzenia etnicznego. O idei nawet nie wspomnę, bo ginie ona w zgiełku igieł martwych choinek.

A dziś, jest dzień matki. I zgodnie z powyższą logiką, owo święto, matki powinny obchodzić same, bez widzenia się z dziećmi. W sumie nawet logiczne. Raz do roku, każdej matce należy się dzień urlopu xd

niedziela, 19 maja 2019

Noc Muzeów

Za nami kolejna Noc Muzeów. Warto przypomnieć, że muzea nie są otwarte raz do roku. Można częściej do nich zaglądać. Można w spokoju, bez dzikich tłumów zwiedzać ekspozycje, zobaczyć specjalne pokazy i wywiady, pogadać z przewodnikiem lub też z pracownikami pilnującymi sal (serio, serio) i czegoś więcej się dowiedzieć - oczywiście jeżeli ktoś ma takie życzenie, równie dobrze można chłonąć atmosferę.

Wypad do muzeum nie jest drogi. Choć niektóre wystawy bywają. Czasowe ekspozycje też. Ale są muzea, które mają albo zniżki lub darmowe wejście w określone dni tygodnia, czy miesiąca. Warszawiakom polecam kartę warszawiaka http://kartawarszawiaka.pl/. To nie tylko karta zniżkowa do podróżowania ZTM. Nawet do warszawskiego zoo bilety są tańsze https://zoo.waw.pl/wizyta-w-zoo/bilety (to tak dla zmiany klimatu).

Czasem można zapłacić za wejście do muzeum od 6 do 25 złotych. A jak brakuje czasu, to od biedy, można się wybrać np. w długi weekend (polecam), a nie gnuśnieć z grillowaną kiełbasą w jednej łapie i ciepłym piwie w drugiej xd

piątek, 10 maja 2019

Zachowanie w tramwaju

Sytuacje w środkach publicznego transportu bywają uciążliwe. Pomijam tłok, czy "jazdę" w korku. Nawet nie wspomnę o śmierdzielach (tu śpieszę poinformować, że rzadko są to osoby bezdomne).

Ostatnia moja podróż upłynęła względnie spokojnie, gdyż... ponieważ... tłum ludzi wytłumił swoim jestestwem wiązankę bluzgów. Przyznaję, myślałem, że to grupa wyrostków coś sobie udowadniała. Ale wytłumienie spontanicznie wypłynęło na przystanku i ujrzałem, a także usłyszałem starszego mężczyznę zwracającego uwagę jakiejś małolacie, że jej zachowanie jest uciążliwe dla innych pasażerów i może co najwyżej tak robić we własnym domu. Ta mu coś odpyskowała. W odpowiedzi usłyszała, że jest stanowczo za grzeczny dla niej. Później wyszedł.

Tramwaj ruszył. A z ust małolaty do telefonu, który trzymała dobre 50 cm od twarzy, poleciała wiązanka jakiej nie powstydziłaby się panna z marginesu społecznego. Przyznam, że mi uszy zwiędły.

Nie wiem z kim rozmawiała. I raczej mnie to nie interesowało, skoro widziałem już jednego rozmówcę telefonicznej debaty.

Jakaś kobieta, która dopiero co weszła nachyliła się i poprosiła, by przytemperowała język, ponieważ są dzieci. W tym samym czasie (co mi wcześniej umknęło), jeden z mężczyzn poszedł do motorniczego.

Pojawił się motorniczy i ją wyprosił z tramwaju. Naburmuszona małolata finalnie wyszła.

Jestem mile zaskoczony, że ktoś zaaregował. Także tym, że zaaregowało kilka osób. Jestem pełny podziwu, że nie upominający nie zeszli na jej poziom rynsztokowego słownictwa.

ZTM od kilku lat w komunikacji miejskiej edukuje różnymi fajnymi hasłami, by zachować się kulturalnie.
Do gustu przypadło mi to https://www.ztm.waw.pl/informacje.php?i=1027&c=98&l=1
Aktualnie jest taka akcja https://www.ztm.waw.pl/informacje.php?i=1742&c=98&l=1

A dla najmłodszych są organizowane zajęcia https://www.ztm.waw.pl/?c=701&l=1

Co prawda, za moich czasów nikt nie lubił strofowany, a jeżeli już, to morda w kubeł i co najwyżej za plecami upominającego pokazał język (gestu "fucka" jeszcze nie znaliśmy) :D

sobota, 4 maja 2019

May the Fourth be with you

Nigdy nie byłem i nie jestem fanem Gwiezdnych Wojen. Z jakiegoś dziwnego zbiegu okoliczności lubię ambitniejsze produkcje, a jeżeli coś z lżejszych, to coś co trzyma się kupy.

Pierwszy raz widziałem Gwiezdne Wojny (tak po prostu, żadna Nowa nadzieja) w telewizji. To były czasy bez reklam w telepudełku, bez logotypów i innych uprzykrzaczy. Śledziłem, bez większego entuzjazmu, losy wieśniaka, który miotał się bez sensu po ekranie. Nagle wieśniak zostaje rycerzem i zamiast „tradycyjnego” miecza macha bzyczącą żarówką.

Miało to miejsce w ’85 roku.

Mijały lata, o których nie będę przynudzał.

W telewizji po raz n-ty puszczano SW (dwie trylogie). Po obejrzeniu Zemsty Sithów, zainteresowała mnie w końcu historia, a nie odbiór i wpływ na światową kinematografię oraz kulturę. Obejrzałem wszystko od nowa, ale w kolejności chronologicznej wydarzeń w filmach. Magii już się nie udało ulepić, ale po raz pierwszy postanowiłem pójść na kolejne odsłony Gwiezdnych Wojen w kinie. Niestety kontynuacje w rękach J.J. Abramsa i Riana Johnsona są gorsze nawet od Powrót Jedi, które uważałem za największą porażkę.

Z Gwiezdnych Wojen najbardziej lubię… fanów. Serio. Jest to grupa, która w odróżnieniu od pozostałych fanów innych fikcyjnych światów, ma świadomość, że ludzie mają lub mogą mieć w głębokim poważaniu SW. Drugim ich atutem jest umiejętność opowiadania historii z tego uniwersum. Świat jest świetnie zbudowany, jest tło, którego niestety brakuje w samych filmach. Swojego znajomego nie zaprezentuję, bo się nie udziela w internetach, ale za to polecę program Holocron Dakanna.

piątek, 3 maja 2019

Majówka

Powodów kiedy się nie wychodzi na zewnątrz (tudzież na dwór czy na pole, zależnie kto z jakiej wsi pochodzi) jest mało. Jednakże kumulacja pojawia się, kiedy jest jakieś przymusowe święto/szczególny dzień i związany z tym wolne od pracy.

Kiedy mam zamiar lub powód, by w tym dniu przetransportować swój zezwłok z punktu A do punktu B, zazwyczaj muszę wtopić się w nurt radosnych łysych posiadaczy kominiarek lub innych cyklistów, którzy stwierdzili, że to ich kolej wkurwienia mieszkańców miasta.

W tym roku postanowiłem zrobić sprytny coming out. Sprawdziłem wszelkie marsze, manifestacje, zbiorowe imprezy, wyznaczyłem godzinę, ustaliłem cel i...

Trafiłem do parku, gdzie ludzie byli radośni. Niektórzy mniej: grający w piłkę, kontemplujących niebo z powierzchni trawników. Niektórzy bardziej: pijący proseco z plastikowych kieliszków, wódkę z gwinta, w obłokach wielu przenośnych grillów i przy odgłosach dewastowanych ławeczek.

Umknąłem szybko do swoich czterech ścian, które drżały od polskiego rapu czy disco polo.

Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...