W końcu po dwóch tygodniach hodowania dziwnych stworzeń w nosie myknąłem na kije. Nieco wiało, nieco padało. Ale zaliczone ciepełko, tęcza i mnóstwo światła (a tak swoją drogą aramejski nie należy do najprzyjemniejszych języków, ale interesująca jest praca ze słownikiem - taka mała dygresja do słowa "światło").
Szkice do komiksu zakończone. Teraz niech współscenarzysta działa z wydawnictwem (optymista jeden :D