Czarny tydzień po naszemu. Pomijając chyba większość część Azji, czarny tydzień, raczej nie kojarzy się dobrze. Ale marketing chce niby przebić sam siebie. A w Polsce wygląda to komicznie.
Oprócz mojego pierdololo co jakiś czas w tym temacie, czarne piątki, piotrusie i inne, to w tym roku jest trochę inaczej. Do gry na polskim podwórku wkroczył amazon.
Wiecie, to tego złego firma co poleciał w kosmos, a 3/4 narzekających na niego Polaków kupiła kindle'a, lub pałowała się, że kupuje na amazonie, przez szwagra w Niemczech, żeby wspomóc w budowaniu imperium zła.
I właśnie tam, w tym imperium zła, można trafić na faktyczne promocje, a nie podbijane kilka tygodni wcześniej (a w tym roku tak nieudolnie, że sklepy firmowe ze swoimi cenami były prawie jak darmo).