Zmianę czasu wymyślił idiota. Sobie można znaleźć w wikipedii, który to. Być może kiedyś były ku temu faktyczne jakieś przesłanki, ale w dzisiejszych czasach nie mają racji bytu. Oszczędność, by później włączać światło. I niby według zegarka tak czynię. Ale włączam światło rano, by coś widzieć. A przed zmianą tego nie robiłem.
No i nie można zapomnieć o trybie zombie. Budzik dzwoni, a mózg się pyta "czego kurwa". I jak tu dyskutować? Zwykle wtuleni jeszcze w opary snów, mówimy sobie "jeszcze pięć minut". Ale gdzieś tam jest jakaś półprzytomna myśl, że to już ten moment. Po zmianie czasu nie ma niczego półprzytomnego. Tylko wściekłość, jak na panów z budowy, którzy przychodzą o szóstej rano, by ponapierdalać czym się da. A godzinkę później w ciszy wciągać śniadanie na rusztowaniu.
Zastanawiałem się czemu nie rezygnuje się z tego DST. Trafiłem kiedyś na pewną hipotezę, która mówi o tym, że regularnie męczony organizm zmianą czasu krócej funkcjonuje na tym padole. Takie wytłumaczenie idealnie pasowałoby na potrzeby ZUSu. Inna hipoteza coś przebąkuje, że lud musi być gotowy na wszelkie zmiany i to jest wojskowe ćwiczenie ;] Tych hipotez całkiem sporo.
Żadna z nich jednak nic nie mówi, że istnieją jakakolwiek oszczędności prądu wyświecanego w naszych domach. I niby jak żarówka ledowa włączana godzinę później ma się istotnie przyczynić do oszczędności na gruncie krajowym.
piątek, 31 marca 2017
No to sru
Jakiś czas temu w świecie około-ai zrobiło się ciekawej, a to za sprawą Joanny Maciejewski (więcej tutaj https://scoop.upworthy.com/author-e...
-
Jak każdy z nas, kto doświadczył przyjemności jednego systemu czy drugiego ma jakieś ale. Jeden i drugi posługuje się propagandą, trud...
-
Podobno ludzie nie lubią zakupów. Nie będę wnikał w jakie (spożywcze, ciuchy, techniczne, remontowe). Po całości. Najpierw jest proble...
-
Nie wiem czy z racji starczego wieku czy też jakiegoś dziwnego zrządzenia losu zwanym też akceptowalnym pechem na mojej drodze pojawia...