poniedziałek, 8 kwietnia 2013


      Po weekendzie spędzonym nosem w książkach i na zajęciach zgłębiając tajniki finansów publicznych było miło choć na chwilę wyrwać się na rower. Co prawda jazda wśród ludzi oślepionych (aż nie wierzę w to co piszę) wiosennym słońcem nie należała do najłatwiejszych. Topniejący śnieg bryzgający spod kół też trochę studził entuzjazm. Zdecydowanie lepiej jeździ się po śniegu przy -10 oC. Ale narzekać nie będę. To jak narzekania na brak _prawdziwej_ wiosny. Dla przypomnienia _prawdziwej_ zimy też za bardzo nie było (dla mnie jest to -20 oC więcej niż jeden dzień). Alleluja i do przodu ^^ do kolejnej zimy.

Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...