czwartek, 5 lipca 2012

Nie kupuję

Nie wiem kto komu co chce wcisnąć, ale nie kupuję kilku rzeczy. Truskawkowych jogurtów. Przykro mi, jestem wychowany na prawdziwych truskawkach i nawet kiedy rodzimy farmerzy zaczęli sprzedawać na ulicy chińskie mrożonki to dałem się nabrać na to dwa razy. Rezultat? Rynek okazał się w miarę inteligentny. Teraz jemy hiszpańskie (i jeszcze jakieś). Czasem można kupić nawe rodzime i nie obsiane magicznym białym proszkiem. Piwa. Na to nie ma mocnych. Nie rozumiem tego fenomenu. Piwo ubogi krewny prawdziwego alkoholu. Ileż się tego nie nasłuchałem, że piwa trzeba się nauczyć pić. Nie wiem gin z tonikiem, whiskey z lodem lub bez, podrabiany rum. Tego nie trzeba się uczyć pić. Piłki nożnej. Dwudziestu ludzików biegających za kropką, czas dostępu do kropki ograniczony do jednego użytkownika kombinującego, by wkopać kropkę w prostokąt. Rozrywka dla intelektualistów. Bardziej pasjonująca jest wyprawa w upalny dzien, by obserwować jak piją jaskółki. A ci, którzy lubią sport sami go uprawiają nie siedząc pacząc się w monitor czy grzejąc ławkę na stadionie. Religii. Pomijając cały aspekt racjonalności z nią związanej. Ale to jest jedyny produkt stworzony przez człowieka, który w cudowny sposób jest pozbawiony wad i nawet UE nie jest w stanie wydusić na firmie dystrybuującej gwarancji na dwa lata.

Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...