piątek, 12 lipca 2013

Jak się zwykło mówić...

      Jak się zwykło mówić, "czytam i nie wierzę". Naczelny polski hejter, boski mizogin, po prawdzie też mizantrop (ale zdania są podzielone) został specjalistą walczącym z hejtingiem. Co ciekawe, twierdzi, że trzeba to zdusić w zarodku.
Nie ma co się dziwić. Konkurencję trzeba eliminować.

      A na swoich blogaskach ani mru mru. Nie wolność słowa, tylko wolność kasy rządzi, bo sponsorzy trzymają krótko smycz.

      Żyjemy naprawdę w ciekawym kraju, że tacy ludzie zyskują poklask. W sumie słusznie, skoro bydło pragnie poganiacza z batem to sami go sobie wybierają. Ten hejter ma jedną zaletę, obraża wprost swoich wielbicieli (i w pełni na to zasługują).


      Tylko proszę wszystkich władców mediów, żeby nie stawiali mnie w jednym szeregu z tym osobnikiem.

Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...