sobota, 10 stycznia 2015

CTRL+C CTRL+V

      Dzisiaj czytając kolejne wpisy na blogach i „blogach” uśmiałem się serdecznie. Jedną z tych rzeczy była ta grafika.


      Druga rzecz rozśmieszyła mnie nieco inaczej. Otóż znany bloger i fachowiec stracił dane w chmurze. Nie jest istotne kto, bo ani fame'u ani flame'u nie chcę mieć/produkować. Rozbawił mnie fakt, że ktoś dobrze obcykany z technologiami zawierzył czemuś tak zawodnemu jak chmura, w dodatku DropBoxowi. Kiedyś ludzie dzielili się na tych co robią backupy i na takich, którym nie dupnął dysk. „Zmiana” technologii nie powinna zmieniać naszych przyzwyczajeń. Lubimy swoje śmieci? Swoje pliki związane z naszym osobistym życiem i pliki z naszą pracą? Używamy backupu. Jest to nudne i żmudne zajęcie. Nigdy nie ufałem i nie zaufam całkowicie automatycznemu backupowi. Korzystam, ale co jakiś czas wykonuję ręcznie. A co zrobić kiedy nie chce się brykać z dyskami po kieszeniach i mieć pewność, że pewnego dnia nic nie zniknie? Używać więcej niż jednej chmury, dobrze jest też przy niewielkiej inwestycji zafundować sobie domową chmurę. Problemem we wszystkich rozwiązaniach jest kwestia dobrego zabezpieczenia. Do ochrony plików może służyć PGP, ale innym zagadnieniem jest sam dostęp do nich.


Zdrajca

Ten moment, kiedy czytasz, że zdrajca narodu, który rzekomo cenił wierność i oddanie ojczyźnie; zdrajca, który dla wymiernych korzyści swoic...