Dzwoni telefon, chociaż w moim przypadku wibruje zegarek, ale rezultat ten sam - ktoś próbuje się do mnie dobić. Odbieram. Jest to kurier, który aktualnie zmierza w moją stronę. Jednak nie tam gdzie się aktualnie znajduję, tylko zupełnie gdzieś indziej.
Przy zamówieniach często nie ma możliwości doboru godzin (chociaż kurierzy je też mają to w dupie i jadą jak i kiedy im jest wygodnie). Ale nic, to pytam się jakie są inne opcje wyboru. Jutro o tej samej porze. Odpowiadam, że nie ma takiej opcji. To się dowiedziałem, że to mój obowiązek być tam gdzie została zamówiona paczka. Nie chciało mi się z intelektualistą z firmy kurierskiej rozmawiać, że paczkę wg wszystkich znaków w sieci powinienem dostać w sobotę, ale stwierdziłem, że nie będę omawiał problemów egzystencjalnych niedoskonałego systemu. Po paru minutach, jakże błyskotliwej dyskusji dowiedziałem się, że mogę zmienić miejsce odbioru. Stwierdziłem, że mi to pasuje i podziękowałem za informację. Pożyczono mi miłego dnia i wzajemnie.
Morału z tej historii nie ma żadnego. Ot, koleje rzeczy związane z kochanymi kurierami, którzy jak taryfiarz w PRL'u jedzie tylko na Grochów.
poniedziałek, 29 maja 2017
Wigilia wolna i dodatkowa handlowa niedziela w 2025
No i będzie wolna wigilia. Tak na początku myślałem, że to prank ze strony lewicy. Ale nie, szli w zaparte. Jako że przedstawiciele owej lew...
-
Jak każdy z nas, kto doświadczył przyjemności jednego systemu czy drugiego ma jakieś ale. Jeden i drugi posługuje się propagandą, trud...
-
Podobno ludzie nie lubią zakupów. Nie będę wnikał w jakie (spożywcze, ciuchy, techniczne, remontowe). Po całości. Najpierw jest proble...
-
- Bagienny! Chodź na rower. - Śpię. - No chodź. - Nie chce mi się *ziew* Dialog się przeciąga przez jakieś 10 minut. Dojeżdżamy do pól ...