środa, 21 czerwca 2017

Fejs

Z fejsa nie korzystam od kilku miesięcy. Od samego początku mówiłem i powtarzam - fejs powinien odejść, zniknąć i zostać zapomniany. Kiedy się pojawił nie było zbytniego zamętu. Zamęt powstał później, kiedy wszystkim pozwolono tam wejść. Nic się tam nie działo, nic nie było. Wszystkie funkcjonalności, które są obecnie zostały skopiowane z innych serwisów (w tym z pierwszego faktycznego portalu social media - ICQ).

Po wejściu na portal (z którego zacząłem w ogóle korzystać po 4 latach od założenia konta) nie mogłem niczego znaleźć. Kto korzysta, wie jak dopracowanym narzędziem w chwili jest wyszukiwarka (dla młodszych podpowiedź - to był sarkazm). Jakoś udało mi się pozbierać fanpage o rzeczach, które mnie interesują. Nie było ich mało.

I tak dzień po dniu, oglądałem w feedzie reklamy i wrzuty z fp, których nie lubiłem. Z rzadko pojawiało się coś moich znajomych lub fp, który faktycznie polubiłem. Dwa lata temu, zacząłem wchodzić bezpośrednio na fp, które polubiłem - eee nie lubię tego słowa, oznaczyłem, które mnie interesują. Okazało się, że dają dziennie minimum dwa wpisy. W przypadku muzyków - co i rusz jakieś focie ze studia lub z trasy koncertowej. Od znajomych (bo im a nie mi fejs pokazywał) dowiadywałem się o najnowszych newsach o muzykach czy pisarzach.

Za to byłem idealnym targetem na kupno samochodu, lodówki, telewizora, wiagry, komputerów dla amatorów i generalnie sprzętu dla osób atechnicznych. Obejrzałem sobie lubiane przeze mnie fanpage. Odnalazłem tam rzeczy, których nie tknąłbym kijem.

Czym jest facebook? Jednym wielkim słupem reklamowym. Nie jestem pierwszym, który o tym mówi i na pewno nie ostatnim. Nigdy nie byłem od tego uzależniony, nie korzystałem tak często jak usenetu, irca czy icq. I de facto nikogo, ale to nikogo nie poznałem na fejsie.

Dodatkowo słuchaliście różnego bullshitu na temat kampanii fejsowych, zdobywanie nowych odbiorców, o byciu prokonsumenckim (ta, zwłaszcza to dotyczy miliarda blogasków). Konwersja, przekliki czy inne dziadostwo... nawet jeżeli macie lajki podlinkowanego Waszego wpisu, to nie oczekujcie, że ktoś kliknie i się przeniesie na jakiś tam blogasek. Chcesz być na fejsie? To publikuj na fejsie, tylko nie zapomnij, że jeżeli jesteś tym jednym z twórców, którego brać fejsbukowa pokocha, to zarząd fejsa ma prawo sprzedać tu i tam rzeczy, które umieściłeś na fejsie (wideo, zdjęcia, grafiki, teksty) - jakbyście nie wiedzieli to o to było kaman jakiś czas temu z łańcuszkami na "nie wyrażanie zgody".

Próbowałem "dobrodziejstw" fejsa, a jakże. Grupy, appki, funkcje, ba! nawet gry. Fejs wiedział o mnie wszystko, a ja o świecie i innych ludziach nic.

Jeżeli ktoś chciał mnie nazwać hipokrytą, że się publikuję na fejsie to informuję, że są ludzie, którzy to robią za mnie - im sprawia przyjemność, a ja im poprawiam teksty na blogaski.

May the fart be with you

 Fascynujące jak amerykanie lubią tworzyć dni / uroczystości na podstawie swojego zapisu kalendarza. Czwarty maja, czyli wg amerykańskiego z...